Nauczyciele oddadzą część trzynastek wybranej restauracji. „Empatia jest wpisana w nasz zawód”
Nauczyciele chcą przekazać część swoich trzynastych pensji wybranej restauracji. – Nasze pensje nie są jakieś wielkie, ale chcemy pomóc. Empatia i odpowiedzialność za drugiego człowieka jest wpisana w zawód nauczyciela – powiedziała Joanna Połeć-Trusiuk, dyrektorka szkoły podstawowej w Szczecinie, która jest inicjatorką akcji „Szczecińskie szkoły dla gastronomii”.
Szkoła Podstawowa numer 63 w Szczecinie jest organizatorem akcji „Szczecińskie szkoły dla gastronomii”.
– Celem akcji jest pomoc przynajmniej jednemu punktowi gastronomicznemu z terenu Szczecina, poprzez przekazanie części naszych dodatkowych uposażeń, tak wskazanych trzynastek na wskazane konto – mówi Joanna Połeć-Trusiuk, dyrektorka placówki.
Akcja została opublikowana w mediach społecznościowych. Przedsiębiorcy, którzy się odezwą, będą zaproszeni na rozmowę, podczas której organizatorzy akcji poznają ich historię. Później nauczyciele w ankiecie wybiorą lokal, któremu pomogą.
– Nasze pensje nie są jakieś wielkie, ale chcemy pomóc. Empatia i odpowiedzialność za drugiego człowieka jest wpisana w zawód nauczyciela – mówi Joanna Połeć-Trusiuk.
– Jeżeli okaże się, że uda nam się zebrać, chociaż z pięć tysięcy, to drugie pięć tysięcy od państwa, które mogą uzyskać, to już jest realna pomoc – dodaje.
„Wysłuchałam wielu historii, naprawdę ludziom jest bardzo ciężko”
Do tej pory do szkoły zgłosiło się pięć firm. Jedną z nich jest kawiarnio-księgarnia „Między wierszami”. Jak mówi Gabriel Augustyn, pracownik lokalu, każda akcja, która nagłaśnia obecny problem w gastronomii, jest dla nich pozytywna.
– Sprawia, że dzięki temu istniejemy w przestrzeni publicznej. Napisaliśmy do organizatorów tej akcji nie po to, żeby oni nas swoimi pieniędzmi uratowali, ale bardziej dlatego, żeby poinformowali innych, że w ogóle jesteśmy – tłumaczy Augustyn.
Joanna Połeć-Trusiuk przyznaje, że chociaż restauracji zgłosiło się kilka, to telefonów miała dużo więcej.
– Wysłuchałam wielu historii, naprawdę ludziom jest bardzo ciężko. Niektórzy dzwonili, tylko żeby podziękować i powiedzieć, że dla nich to już za późno – mówi dyrektorka.
– Ci, którzy dzisiaj jeszcze walczą podeszli do tej akcji bardzo osobiście – a niech sobie inni myślą, co chcą, ja ratuję swój biznes i swoją rodzinę. Wspólnie spróbujemy pomóc im przetrwać do tego momentu, kiedy będą mogli pracować normalnie – dodaje.