Zwierzęta i natura przejmują wyludnione wioski od Europy po Azję 

Według informacji opublikowanej przez czasopismo naukowe Lancet, wzrost światowej populacji ludzi wyhamuje szybciej, niż do tej pory zakładano. Mniej liczne skupiska człowieka pozwolą rozrastać się dzikiej naturze. Zjawisko to można już obserwować w niektórych regionach świata.

Zgodnie z najnowszymi prognozami, światowa populacja osiągnie szczyt w 2064 roku. Szacuje się, że Ziemię będzie wtedy zamieszkiwać 9,73 mld osób. Jednak do 2100 roku liczba ta spadnie do 8,79 mld. W najbliższych dekadach będzie można obserwować ogólnoświatowy wzrost liczby ludności, jednak będzie on wolniejszy, niż wcześniej przewidywano. W niektórych regionach już teraz można zaobserwować wyhamowanie wzrostu demograficznego.

Umacnianie się pozycji społecznej kobiet w społeczeństwie oraz łatwiejszy dostęp do antykoncepcji sprawiają, że w wielu krajach współczynnik dzietności wynosi poniżej 2,1, czyli mniej niż wymagane minimum do utrzymania zastępowalności pokoleń.

Sytuacja ta utrzymuje się od jakiegoś czasu w głównie w krajach wysokorozwiniętych jak Japonia czy Niemcy. W Korei Południowej współczynnik dzietności spadł w zeszłym roku do rekordowo niskiego poziomu 0,84 dziecka na kobietę – i to pomimo promowanych przez tamtejsze władze programów wspierających finansowo nowych rodziców.

Spadki urodzeń odnotowuje się również w Anglii i Walii – liczba nowo urodzonych dzieci spadła z 1,9 na kobietę w roku 2012 do 1,6 w 2019 roku, co stanowi najniższy wynik od czasów poprzedzających II wojnę światową. Jeszcze poważniej sprawa wygląda w Szkocji, gdzie współczynnik obniżył się z 1,67 w 2012 do 1,37 w 2019 roku.

Podobna tendencja pojawia się w niektórych krajach o średnich dochodach, między innymi w Tajlandii i Brazylii. Władze Iranu również zaalarmował niski współczynnik dzietności (obecnie 1,7).

Spadek liczby urodzeń przyniesie duże zmiany nie tylko w kwestiach społecznych, gospodarczych i geopolitycznych, ale także środowiskowych.

Jest to być może dobra informacja dla osób zmartwionych negatywnym wpływem przeludnienia na środowisko naturalne. Próbkę tego, jak może wyglądać świat, gdy Ziemię zamieszkiwać będzie mniej ludzi, można już obserwować w regionach Japonii, Hiszpanii, Włoch, Francji czy Rumunii, gdzie stworzona przez człowieka infrastruktura podupada, a kontrolę nad nią przejmuje natura.

W Japonii, która z problemem starzejącego się społeczeństwa mierzy się już przeszło od dekady, co ósmy dom na terenach wiejskich jest opuszczony. Istnieje nawet specjalne słowo – akiya – używane do opisania domów widm.

Wiele z tych budynków rzeczywiście straszy swoim wyglądem. Po śmierci mieszkańców ich osiadłe zazwyczaj w dużych miastach dzieci nie są zainteresowane położonymi na prowincji nieruchomościami. Lokalne władze wprawdzie inicjują programy mające na celu ściągnięcie nowych mieszkańców i oferują wsparcie finansowe na remont opuszczonych domów, jednak zainteresowanie jest raczej znikome.

Biorąc pod uwagę, że do 2049 roku ludność Japonii zmniejszyć ma się ze 127 do 100 milionów, akiyii będzie stale szybko przybywać – według prognoz już w 2033 opuszczone domy stanowić będą 1/3 wszystkich nieruchomości mieszkalnych w kraju.

Wyludnianie się wiosek wiąże się z tym, że na polach uprawnych i ogrodach, nieskrępowana ludzką obecnością natura w końcu przejmuje inicjatywę, a na niezamieszkałe tereny powracają dawno niewidziane, dzikie gatunki, jak na przykład azjatycki czarny niedźwiedź. Zwierzęta te coraz częściej pojawiają się w wyludnionych wioskach, gdzie w przydomowych ogrodach znajdują pożywienie w postaci orzechów i owoców.

W Europie tylko do 2030 roku wyludnić mają się tereny odpowiadające powierzchni Włoch. W Hiszpanii spadek liczby mieszkańców odnotowywany jest obecnie w trzech miejscowościach na cztery. Starzenie się społeczeństwa i migracja młodych do dużych ośrodków miejskich doprowadziły do opuszczenia ponad 3 tys. wiosek we wspólnotach autonomicznych Galicji i Kastyli i Leónu.

Budujący w tym kontekście jest natomiast fakt, że depopulacja i związane z nią ograniczenie działalności rolniczej przyczyniły się do trzykrotnego zwiększenia powierzchni leśnych: z 8 proc. w 1900 do ponad 25 proc. w 2018 w skali kraju.

Znaczący wzrost terenów zalesionych zaobserwowano w ostatnich latach również we Francji, Włoszech i w Rumunii.

Malejąca obecność człowieka na terenach wiejskich przyczynia się również do odradzania się populacji dużych drapieżników. W Europie od dziesięciu lat rosną stada rysi, rosomaków, niedźwiedzi brunatnych i wilków.

W Hiszpanii liczba wilków iberyjskich wzrosła z 400 do ponad 2000. Ich siedliska znajdują się często w opuszczonych galicyjskich wioskach, gdzie drapieżniki polują na dziki i sarny (których też jest coraz więcej). W tym samym regionie, po raz pierwszy od 150 lat, zaobserwowano również obecność niedźwiedzia brunatnego.

Mniejsze, jeszcze bardziej skoncentrowane w miastach skupiska ludzi oraz bujna, pełna dzikich zwierząt natura – to jedna z wizji przyszłości w czasach, kiedy światowa populacja zdąży już osiągnąć szczyt.

Źródło: theguardian.com

Komentarz